Długa droga do sklepu.

 Mamy dzisiaj 2 maja wtorek. Dzień między świętami 1 i 3 maja. Rano wybrałem się na rynek po chleb a tam niespodzianka rynek zamknięty. Cholelcia ani chleba ni gazety. A zatem pomysł wybieramy się do hipermarketu.

No to najpierw jeden pasaż. Idę sobie przez park a tam kasztanowce uginające się od świeżych zielonych liści nie zżartych przez szrotówka.

Widok cudowny. Na lipach także mnóstwo zieleni. Cały park utonął w liściach.

Po świętach matury, więc czas na kwiaty na kasztanowcu.

Jesienią będą kasztany, ale lepiej nie robić ich w stylu "Joanna lubi je tylko jesienią".

A w pasażu jak już doszedłem idąc a raczej spacerując tak przez park?

Chleba krojonego nie ma.

No to idę do galerii także przez park.

Czekał mnie długi spacer. Doszedłem no i chleb kupiłem. Piekarnia z Pieca Rodem była czynna i wypiekała świezy chleb.

Sprzedawcy na rynku obrazili się na klientów i halę zamknęli, więc mamy dzisiaj chlebek taki jaki mamy.

Ważne, że jest co jeść. Jutro 3 maja kolejne święto.

Wielu pojedzie na grilla. Ja takiej możliwości nie mam.

U mnie ciepło, więc może by tak w bikini?

Czas najwyższy się opalić. Dziewczyny szczelnie okryte. bo rankiem zimno.

Mimo słońca jakoś na bikini nie liczę. W mieście parki nie służą do opalania. Morza nie ma, jeziora nie ma, rzeki nie ma. Pozostaje basen.

Nasi rodacy latają teraz do Hiszpanii, bo tam ciepło, więc na plaży pełno pań pokazujących zgrabną pupę i jędrne cycki.

Pa/.😊